piątek, 6 lutego 2015

Kolorowych snów...

Postanowiłam uszyć Lilkowi pościel. Absolutnie handmadową, wyczarować coś
z niczego. Zasiadła więc Mama wieczora pewnego, śnieżnego, zimnego, niczym pianista do fortepianu, poruszała paluszkami i zaczęła szyć pianissimo... I szycie trwało i trwało, były i poprawki i prucia,i pokłute palce. Potem mała sesja foto :)  Proszę, oto kilka zdjęć gotowego "produktu":

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz